Idealna cera. Czyli właściwie jaka? + Jak czuć się pięknie i nie zwariować w pogoni za ideałem. Moje luźne przemyślenia ;)

Siemaneczko!


Właśnie przygotowuję tekst o nawykach, drobnych zmianach, które mogą nas zbliżyć do idealnej cery. Bo przecież każda z nas dąży do ideału. Chcemy mieć idealną twarz. Ale tak właściwie jaką konkretnie? Co to znaczy ta idealna cera? Żeby osiągnąć cel trzeba go sobie jasno określić, sprecyzować, opisać. Zastanowię się dzisiaj nad tym, za czym właściwie gonimy?

Wydajemy często niemałe pieniądze, poświęcamy swój cenny czas i nadszarpujemy nerwy, żeby wyglądać pięknie. Patrzymy na bezbłędne twarze w gazetach czy telewizji. Prawda jest taka, że w naszym świecie najzwyczajniej lubimy patrzeć na to, co jest piękne. I szczerze mówiąc...ciężko się dziwić tej tendencji. Jako przykład muszę Wam przedstawić film, który bardzo lubię. Nie uważam, żeby jakoś szalenie wybijał się fabułą (jest dość lekki i przyjemny, łatwo się go ogląda) ale jest po prostu arcydziełem jeśli chodzi o estetykę. Wpasowuje się bezbłędnie w moje poczucie piękna i najzwyczajniej w świecie cieszy moje oczy. O jakim filmie mówię? "Wiek Adaline". Uwielbiam go!


Patrzenie na piękne kobiety często dodatkowo wpędza nas w kolejne kompleksy. Porównujemy się do nich i niezdrowo zazdrościmy. Paradoskalnie, ja na dokładkę dorzucę jeszcze kilka zdjęć z idealnymi (moim zdaniem rzecz jasna) twarzami ;P


Ale dlaczego właściwie tak jest? Dlaczego czujemy tak niezdrową zazdrość? Przecież to nie jest robione nam na złość. Tylko dlatego żeby uprzykrzyć życie i żebyśmy czuły się jak przysłowiowe "gówno". Jeśli jednak właśnie tak się czujesz, to powiem Ci dlaczego tak jest. Posłuchaj. Sama jesteś sobie winna... Niestety, taka jest prawda.

Dajesz się nabrać. Niby wszyscy wiemy, że zdjęcia wrzucane do internetu czy na billboardy reklamowe przechodzą najpierw przez program do obróbki graficznej. Ale jednak bardzo (naprawdę bardzo) często gdzieś ta świadomość ulatuje i uruchamia nam się w mózgu ośrodek zazdrości. A jednocześnie nie raz też ten od obniżania poczucia własnej wartości.

Odkopałam w internecie kampanię, którą dawno temu wypuścił Dove. Zachęcam do odtworzenia sobie tego filmiku ;)



Przecież ideału nie ma. A jeśli patrzysz na jakąś twarz w realnym życiu i widzisz, że jest "bez skazy", to gwarantuję Ci, że to tylko chwilowy stan. Każdy ma momenty, kiedy jest zadowolony ze swojej cery, ale w innym czasie zmaga się z problemami, których się na niej doszukuje. Ty też któregoś dnia spojrzysz w lustro i pomyślisz- ej no, jest całkiem ok!

Warto dążyć do ideału, chociaż istnieje tak naprawdę tylko w naszej głowie i jest wytworem wyobraźni. Ale szkoda czasu i nerwów na rozczulanie się nad swoją niedoskonałością, w dni, które nie należą do naszej twarzy. Czasami trzeba po prostu przeczekać najgorsze, i wtedy najlepszym trikiem jest oddalenie trochę lusterka od twarzy ;) Serio. Najgorsze co można zrobić to patrzeć na siebie przez to powiększające lusterko. Kto je w ogóle wymyślił? Naprawdę mało kto przygląda Ci się z tak bliskiej odległości i z taką dokładnością analizuje każdy skrawek skóry, jak Ty sama!

Wygląd jest ważny. Liczy się. Nie będę ściemniać, że nie. Ale wyluzujmy trochę. Lubię takie podejście do codziennej pielęgnacji kiedy jest takim czasem po prostu dla siebie. Żeby chwilę odetchnąć, zrelaksować się. Zaopiekować się sobą. A nie, kolejny raz w ciągu dnia, walczyć!

Paradoksalnie te wszystkie wywody przeplatam jednak zdjęciami pięknych twarzy. Po co to robię? Przecież to blog o kosmetykach, pielęgnacji i mimo wszystko dążeniu do tego cholernego, wyimaginowanego ideału. Zastanów się jak Ty go widzisz.

Standardowo przewiduję, że będzie to twarz bez wyprysków, zaskórników, rozszerzonych porów, popękanych naczynek, zaczerwienień, suchych skórek, z nieprzetłuszczającą się strefą T, pozbawiona przebarwień, idealnie gładka... Co tam jeszcze potrafisz wymyślić?


Powiem Ci tak. Wszystkich problemów nie rozwiążesz. Zastanów się nad tym, co przeszkadza Ci najbardziej i nad tym pracuj (specjalnie nie użyłam tutaj określenia "na tym się skup"!). Dla mnie na przykład to będzie praca nad wypryskami, które czasami się pojawiają i nad zaskórnikami (brak zaczerwienień, to dalekie marzenia ;P). Problem z przetłuszczającym czołem udało mi się chwilowo opanować ;)
Bazą pielęgnacji w większości sytuacji powinno być nawilżanie, które pomaga "dogadać się" z własną twarzą i pozwala ją ugłaskać. Kosmetyki do zadań specjalnych nakładaj w strategiczne miejsca, tam gdzie powinny docelowo działać. Do tego kosmetyki to nie wszystko. Większy wpływ na wygląd ma dieta i ogólny styl życia. Nie zapominaj o tym!

A jak mniej przejmować się tym, co myślą o Tobie inni? Sama przestań krytycznie ich oceniać ;) I nie mówię tego złośliwie. To serio działa!


I jeszcze jedna kwestia. Matowe wykończenie. Co prawda coraz bardziej modne staje się "mokre" wykończenie makijażu twarzy. (Chociaż ostatnio mam czasami wrażenie, że podstawą niektórych makijaży jest rozświetlacz.) Ale nie popadajmy w skrajności. Podejdźmy do tematu z rozsądkiem. Matowa twarz wcale nie jest tą bezbłędną. Myślę, że światło powinno "grać na twarzy". Musi błyskać ;) Nie wiem jak inaczej to określić ale mam nadzieję, że wiesz o czym mówię. Wtedy wygląda zdrowo. Estetycznie. Czy którakolwiek z twarzy, które dzisiaj opublikowałam jest matowa? Matowienie skóry na siłę jest bez sensu. Utrzymanie jej w takim stanie jest ciężkim zadaniem i moim zdaniem to bezsensowny wysiłek, bo wcale nie zapewnia świetnego wyglądu. Podchodźmy do wszystkiego z dystansem ;) To moja recepta nie tylko na lepszy wygląd, ale i na szczęśliwsze życie w innych jego aspektach.

Kto nie widział filmu, o którym pisałam na początku- łapcie zwiastun ;)



Wszystkie zdjęcia, które tutaj opublikowałam znalazłam na Pintereście. Jeśli nie udało mi się dobrze wrzucić odnośników na zdjęciach, to ich źródła możesz znaleźć tutaj.

Pozdrawiam ciepło w pierwszy dzień jesieni ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Pikamadero , Blogger