Paradoks toniku nawilżającego Kwiat Migdałowca od Farmony
Siemaneczko!
Nawilżający tonik Kwiat Migdałowca od Farmony jest u mnie w użyciu już od jakiegoś czasu. Czy jest na tyle dobry, że kupię go ponownie?
Produktu w opakowaniu zostało niewiele i mogę stwierdzić, że wyrobiłam sobie opinię na jego temat.
Zacznę od analizy jego receptury i omówię krótko poszczególne składniki. Jeśli Cię to nie interesuje, koniecznie przewiń dalej! ;)
Aqua (Water), Glycerin, Panthenol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Flower Extract, Sodium Hyaluronate, Hyaluronic Acid, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Citric Acid, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, Iodopropynyl Butylcarbamate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance), CI 17200.
Aqua (Water)
Glycerin. Humektant. Potrafi przenikać przez rogową warstwę naskórka, transportuje składniki aktywne w głąb skóry. Łagodzi podrażnienia, przyspiesza regenerację uszkodzeń, zmiękcza naskórek. Jest substancją uważaną za bezpieczną pod kątem alergenów, ale z własnego doświadczenia wiem, że są osoby na nią uczulone.
Panthenol. Humektant. Nawilża, łagodzi, wzmacnia naczynka. Nie uczula i nie zapycha. Jest używany m.in. w kosmetykach przeznaczonych do łagodzenia oparzeń słonecznych.
Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Flower Extract. Wyciąg z owoców słodkiego migdałowca. Emolient. Nawilża i wygładza skórę. Oleju migdałowego używa się przy leczeniu łuszczycy, egzemy oraz do skóry suchej i podrażnionej.
Sodium Hyaluronate. Humektant i antyoksydant. Syntetyczny odpowiednik naturalnie występujących soli hialuronowych, ale ma mniejszą masę cząsteczkową, dzięki czemu łatwiej przenika do głębszych warstw naskórka. Nawilża, odmładza, poprawia elastyczność skóry. Wspomaga procesy regeneracji. Wychwytuje toksyny i jony metali ciężkich z otoczenia oraz przekształca je w formy rozpuszczalne w wodzie, czym przyczynia się do wzrostu odporności na alergeny.
Hyaluronic Acid. Kwas hialuronowy. Wiąże wodę w skórze właściwej, ale ze względu na wielkość cząsteczki, aplikowany na naskórek nie ma zdolności przenikania do głębszych warstw skóry. Jego zastosowanie w kosmetykach ma uzasadnienie ze względu na to, że poprawia wchłanianie składników aktywnych.
Propylene Glycol. Nośnik substancji. Dzięki właściwościom higroskopijnym pomaga przenikać składnikom aktywnym w głąb skóry. Oficjalnie nietoksyczny, ale ze względu na swoją higroskopijność właśnie, podejrzewa się, że może przyciągać toksyny i przenosić je w głąb skóry.
Diazolidinyl Urea. Konserwant. Chroni przed rozwojem bakterii w kosmetyku wprowadzanych np. za pomocą palców... W tym kosmetyku raczej ryzyko takiego nadkażenia jest niewielkie ze względu na dedykowany przez producenta sposób aplikacji- pompkę ze spryskiwaczem. Charakteryzuje się silnym działaniem alergennym!
PEG-40 Hydrogenated Castor Oil. Emulgator, substancja powierzchniowo czynna, bezpośrednio mówiąc po prostu detergent. Może uwalniać szkodliwy dioksan. Nie powinno się go używać na uszkodzoną skórę ani na okolice oczu. Spryskując twarz tonikiem niestety raczej nie da się tego uniknąć. Jednak jakie by nie było jego działanie, nie można zaprzeczyć, że jest składnikiem pochodzenia naturalnego.
Citric Acid. Konserwant i regulator pH pochodzenia naturalnego. Ma też właściwości keratolityczne, czyli złuszczające, dzięki czemu usuwa przebarwienia i rozjaśnia cerę.
Disodium EDTA. Konserwant i stabilizator. Wiąże metale ciężkie. W kosmetykach używanych w formie rozpylaczy drażni błony śluzowe. EDTA w połączeniu ze związkami azotowymi tworzy substancje rakotwórcze.
Sodium Hydroxide. Regulator pH.
Iodopropynyl Butylcarbamate. Konserwant. Jest substancją toksyczną i jako składnik kosmetyczny jest niewskazany do używania w formie rozpylaczy. Nie powinno się go aplikować na okolice oczu i ust. Użycie go w toniku i to w formie rozpylacza wygląda ewidentnie jak...pomyłka?
Sodium Benzoate. Konserwant. Uważany za bezpieczny, nieuczulający. Nie znalazłam powodów, żeby się go obawiać.
Potassium Sorbate. Konserwant. Hamuje rozwój większości bakterii. Teoretycznie jest sklasyfikowany jako potencjalny alergen, ale myślę, że nie trzeba się go bać.
Parfum (Fragrance). Kompozycja zapachowa. Niektóre z nich mogą być silnie drażniące i uczulające w zależności od tego, z jakich komponentów została stworzona.
CI 17200. Barwnik pochodzenia syntetycznego. Raczej nie jest uważany za alergen.
W sumie składników nie jest szalenie dużo, a wiemy, że im mniej, tym lepiej. Ale! Na czerwono zaznaczyłam substancje, które mi się tutaj nie podobają... Naliczyłam ich aż cztery! Uważam, że to zdecydowanie za dużo. Cztery z osiemnastu to pokaźny wynik (ilościowo aż 22%; jednak pamiętaj, że składniki nie są dodawane w proporcjach 1:1, dlatego nie możemy mówić, że stanowią 22% składu kosmetyku! Wolałam się upewnić, że dobrze się rozumiemy, dlatego podkreślam tak oczywistą kwestię). Producent chwali się, że jego kosmetyk nie zawiera silikonów i alkoholu etylowego i faktycznie spełnia tę obietnicę. Jednak na tle "czerwonych" stabilizatorów i konserwantów, już nie jest w stanie mnie przekonać do pozytywnej oceny składu tego toniku. Jeśli należysz do osób, które nie czytają omówienia poszczególnych składników, przeczytaj chociaż te, które oznaczyłam na czerwono, jako te o wysokim ryzyku podrażnienia lub alergii.
Na etykiecie możemy przeczytać, że kwas hialuronowy użyty przy tworzeniu toniku długotrwale i głęboko nawilża. No raczej nie do końca... Chyba że mamy patent na przetransportowanie go do skóry właściwej, to tam może zadziałać. Ale to trochę takie niedomówienie, bo wyżej kwasu hialuronowego w składzie widzimy sól sodową tego kwasu i ona rzeczywiście ma takie działanie, dzięki swojej małej masie cząsteczkowej. Zaznaczam ten fakt, ale osobiście mogę na to przymknąć oko ;)
Pomimo niezbyt korzystnej oceny składu INCI, a może nawet fatalnej... Polubiłam ten tonik. Duże znaczenie przy wyborze produktu tego rodzaju ma dla mnie sposób aplikacji. Jako że jestem osobą szalenie leniwą, rozpylacz skradł moje serce. Działa bez zarzutu i tworzy delikatną mgiełkę. Od toniku raczej nie oczekuje się cudów (przynajmniej ja nigdy ich nie oczekiwałam) a przy używaniu akurat tego, zauważyłam, że moja cera jest mniej zaczerwieniona.
Jest jeszcze jedna wada, o której muszę wspomnieć. Zapach. Subiektywnie powiem, że jest piękny, ale zdecydowanie zbyt skoncentrowany.
Kiedy zdarza mi się przesadzić z ilością, niestety podrażnia oczy.
Biorąc pod uwagę, delikatnie mówiąc, nieidealny skład oraz całkiem przyjemne odczucie przy jego stosowaniu ostateczną ocenę określę jako "przeciętniak". Nie żałuję jego zakupu, ale pewnie nie skuszę się na ponowne wrzucenie go do koszyka. A z tego, co pamiętam, cenę uznałam za korzystną (ok. 12 zł) ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz